* Zdjęcie główne tego postu to ja w trakcie pierwszego porodu. Był to poród w szpitalu.
Kiedyś ktoś napisał mi komentarz mówiący, że “poród to nie koncert życzeń”. A ja jestem tu po to, by powiedzieć Ci, że jak najbardziej możesz mieć swoje marzenia, plany, pomysły i żądania co do tego czego chcesz w czasie porodu, czego potrzebujesz, a co zdecydowanie Ci nie pasuje.
Czy poród musi być ciężkim lub nawet traumatycznym przeżyciem?
Poród może być pięknym wydarzeniem zmieniającym życie nie tylko mamy, ale też taty maluszka. Może też zmienić relacje między mamą a tatą na głębsze, bardziej intymne i bliższe. Może to być doświadczenie, które będziemy wspominać z uśmiechem na ustach i poczuciem, że “chcę jeszcze raz”. Jest to coś, do czego kobieta jest stworzona pod względem biologicznym, do czego stworzone jest jej ciało. Jeśli nie będziemy mu przeszkadzać i poddamy się całemu procesowi to może być naprawdę cudownie. Jednocześnie prawda jest taka, że jest to dość trudne doświadczenie, które wymaga bardzo dużo od kobiety, od jej nastawienia i ciała. Odczucia mogą być bardzo silne i zapewne w każdym przypadku w którymś momencie całego procesu przyjścia dziecka na świat kobieta poczuje, że o, to był naprawdę silny skurcz! Pot, drżenie ciała, zmęczenie, czasami rezygnacja – to wszystko to naturalne reakcje podczas tego wymagającego doświadczenia. Da się to jednak przejść w sposób, który będzie dla Ciebie komfortowy i piękny. Jak napisałam niedawno w komentarzu w odpowiedzi do jednej osoby – poród jest trudny i łatwy, piękny i obrzydliwy, stresujący i uspokajający w jednym.

Niestety w ciągu ostatnich kilkuset lat ciąże i porody zostały bardzo zmedykalizowane i wmawia nam się, że musimy chodzić do lekarzy na kontrole i badania co miesiąc, pod koniec ciąży co tydzień, a poród musi odbywać się w szpitalu. Oczywiście są takie sytuacje, gdy kobieta może potrzebować pomocy. Są kobiety, które są chore, mają problemy z wątrobą na przykład, mają wadę serca lub bardzo wysokie ciśnienie – w tego typu (i innych) sytuacjach kontrole lekarskie i wsparcie medyczne może musieć być konieczne. Jakby tak spojrzeć jednak na ogólnie zdrowe kobiety to ciąża i poród są naturalnymi, fizjologicznymi procesami, w których wszelkie interwencje mogą wyrządzić więcej szkód niż pożytku. I w interwencje wlicza się nawet samo USG, które nie dość, że często jest bardzo nieakuratne i daje fałszywe wyniki (znane są bowiem przypadki, gdy lekarz zdiagnozował dziecko z poważną chorobą, co spowodowało ogrom stresu u rodziców, a końcowo rodziło się całkowicie zdrowo – ostatnio dostałam sporo wiadomości na ten temat na moim Instagramie), to w dodatku nigdy nie zostało udowodnione jako w pełni bezpieczne dla płodu, ale za to są dowody na to, że mogą być szkodliwe, o czym poczytać możesz w tej książce, która naprawdę warta jest każdego grosza (naprawdę, zapytaj jakiegokolwiek lekarza o jakiekolwiek badanie naukowe mówiące, że USG jest w 100% bezpieczne – nie da Ci takiego, bo ono nie istnieje; będę o tym pisać oddzielny artykuł, więc koniecznie zapisz się do newslettera, by go nie przegapić).
Naturalny poród w szpitalu?

Jeśli chcesz mieć naturalny poród w szpitalu to musisz mieć świadomość tego, że będzie to niesamowicie trudne. Nie jest to niemożliwe, ale jest bardzo trudne. Szpitale mają swoje konkretne zasady, konkretną politykę, którą muszą się kierować. Na przykład, wiele szpitali w USA ma zasadę, że jeśli po przyjęciu mamy do szpitala poród nie będzie postępował w ciągu 12 godzin (w ich mniemaniu na każdą godzinę porodu szyjka macicy powinna otwierać się o kolejne 1 cm – totalnie nierealistyczne oczekiwanie, w końcu każda kobieta jest inna i czasem z 4 do 10 cm dojdzie się w ciągu godziny, a czasem w ciągu 12 godzin; mój pierwszy poród trwał 7 godzin, drugi 19, a trzeci 4, więc sama widzisz, jak może się to różnić) to podają oksytocynę, by przyśpieszyć proces. Problem polega na tym, że w większości przypadków takie przyśpieszenie nie jest potrzebne (polecam tę książkę na temat wywoływania porodów, w której przeczytasz wszystko, co powinnaś wiedzieć na temat ryzyka związanego z wywoływaniem, o którym lekarze rzadko kiedy mówią), a dodatkowo użycie sztucznej oksytocyny (Pitocin) do wywoływania / przyśpieszania porodu zwiększa ryzyko takich powikłań jak np. pęknięcie macicy ([1], [2]) przez to, że po podaniu tego środka skurcze są nienaturalnie mocne i znacznie częstsze niż te naturalne, a w tym artykule przeczytasz więcej informacji na temat możliwych powikłań tak u mamy, jak i u dziecka. Niedługo napiszę oddzielny artykuł na ten temat, więc, raz jeszcze, pamiętaj, by zapisać się do newslettera.
Ale wracając do tematu tego postu, ponieważ będąc w szpitalu ZAWSZE będą aspekty, które będą przeszkadzać w porodzie (dużo ludzi, pytania, światła, dźwięki, popędzanie itp.), bardzo polecam mieć przy sobie kogoś, kto będzie mógł być jakby naszym adwokatem – doula, partner, przyjaciółka lub ktokolwiek, komu ufasz i kto – co jest bardzo ważne – będzie wspierał Cię w Twoich planach. Ta osoba musi być po Twojej stronie, musi być asertywna i potrafić Cię obronić wtedy, gdy Ty jesteś in the zone w trakcie porodu, kiedy to Twój umysł analityczny powinien być całkowicie wyłączony, a ciało poddane procesowi.

OK, więc o co chodzi w planie porodu?
Plan porodu to, mówiąc najprościej, Twoja osobista lista oczekiwań, żądań, próśb i chęci dotyczących tego czego chcesz w trakcie porodu, czego nie chcesz oraz na co zgadzasz się lub nie zgadzasz się w kwestii traktowania Twojego dziecka od razu po porodzie. Poniżej znajdziesz plan, jaki napisałam przed moim pierwszym porodem, który odbył się w szpitalu. Upewniłam się wtedy, że każdy lekarz, który mógłby przyjąć mój poród (w USA porody przyjmują lekarze położnicy, chyba że zatrudni się położną i nigdy nie wiadomo na jakiego lekarza się trafi) spotkał się ze mną pod koniec ciąży, przeczytał mój plan oraz zaakceptował go. W paru przypadków, gdy jedna lekarka miała problem z pewnymi punktami, spędziłam z nią więcej czasu po to, by upewnić się, że nie zrobi nic bez mojej zgody oraz że rozumie, że ja zgadzam się na wzięcie pełnej odpowiedzialności za ewentualne problemy związane z moją decyzją (lekarze w USA są bardzo ostrożni i wiele rzeczy robią “na wszelki wypadek”, bo bardzo łatwo jest ich tam pozwać – tego żaden lekarz nie chce, bo to są ciężkie sprawy). Mój plan został dołączony do mojej dokumentacji i gdy zostałam przyjęta do szpitala, każda kolejna osoba, która była do mnie przypisana, czytała go dokładnie i jedna z pielęgniarek nawet wyrecytowała całość, co bardzo mnie zaskoczyło.
Także raz jeszcze, upewnij się, że wszyscy wiedzą czego chcesz, i że są on the same page. To teraz mój plan, który oczywiście możesz zmienić wedle swoich upodobań. Przy niektórych punktach napiszę krótkie wyjaśnienie.

Plan porodu
PORÓD
Chcę…
* by moje wody odeszły naturalnie (czasami przebija się wody sztucznie w szpitalu po to, by przyśpieszyć poród, co niesie za sobą ryzyka jak np. to, że dziecko dosłownie wpadnie niżej w drogi rodne w pozycji, w jakiej było ułożone wcześniej, która może być problemem; gdy wody odchodzą naturalnie, dziecko schodzi w kanał rodny w odpowiedni sposób i zmienia swoją pozycję po to, by dobrze ułożyć się do porodu)
* by fotografka była obecna przez cały czas
* ruszać się swobodnie tak, jak potrzebuje tego moje ciało (aktywność w trakcie porodu jest niesamowicie ważna – pomaga nie tylko w znalezieniu najwygodniejszej dla nas pozycji, ale też umożliwia dziecku poruszanie się i zmienianie pozycji tak, by działać w harmonii wraz z naszym ciałem; zmiany pozycji mogą rozwiązać wiele kłopotów, jak np. “zaklinowanie” dziecka; bycie w pozycji stojące, siedzącej, kucając, bycie w pozycji psa pozwalają grawitacji pomóc maluchowi obniżyć się w kanał rodny; dodatkowo ruch pozwala na lepsze radzenie sobie z odczuciami porodowymi, pomaga się rozluźnić itp; najgorszą pozycją do porodu jest leżenie na plecach)
* przyciemnione światła w pokoju (w bardzo wielu przypadkach nie tylko kobiet, ale i zwierząt porody zaczynają się w nocy, gdy jest ciemno, gdy kobieta jest rozluźniona – mocne światła mogą bardzo zaszkodzić podczas porodu)
Nie chcę…
* by ktokolwiek oferował mi jakiekolwiek środki przeciwbólowe oraz pytał o poziom bólu (wiadomo, jak to jest – jak nie ma to nie kusi, a jakiekolwiek pytania i propozycje wyrywają mamę z rytmu porodu i włączają jej umysł analityczny)
* podawania żadnych leków, w tym oksytocyną w trakcie lub po porodzie, chyba że jest to konieczne do uratowania życia mojego lub mojego dziecka
* stałego elektronicznego monitorowania dziecka (przeszkadza w trakcie porodu, bo przywiązuje mamę do łóżka; w zdrowych ciążach nie zostało nawet udowodnione do poprawiania czegokolwiek, dodatkowo może dawać fałszywe diagnozy i powoduje stres u mamy, co przeszkadza w porodzie; alternatywą jest monitorowanie co jakiś czas)
* obecności studentów lub żadnego innego personelu, który nie jest absolutnie konieczny (rozumiem, że studenci muszą się uczyć, ale osobiście nie chciałam, by uczyli się na mnie – im więcej osób, tym mniej komfortu i spokoju, a komfort i spokój to coś, co w czasie porodu jest niesamowicie istotne)
II FAZA PORODU
Chcę…
* ciepłe okłady w trakcie parcia, jeśli poród postępuje szybko (mogą zapobiec pęknięciu krocza)
* wybrać pozycję, w której będę rodzić (pamiętaj, że pozycja na plecach z nogami do góry NIE jest odpowiednią pozycją do porodu dla mamy i dziecka – jest to odpowiednia pozycja jedynie dla lekarza / położnej, która może wtedy usiąść na krzesełku przed mamą i wszystko dobrze widzieć; o tej pozycji wspomniałam już wyżej i myślę, że zrobię oddzielny artykuł lub film na temat pozycji do porodu; tutaj dodam jeszcze, że świetnymi pozycjami do porodu są np. kucanie lub bycie w pozycji psa)
* dotknąć główkę dziecka, gdy będzie ją już widać (totalnie opcjonalna sprawa – ja bardzo chciałam i zrobiłam to przy każdym dziecku – cudowne uczucie)
* dostać przypomnienie, by zwolnić oddech, gdy widać główkę dziecka (to może pomóc zapobiec pęknięciu krocza)
* złapać dziecko lub pozwolić mężowi złapać dziecko, gdy się rodzi (w wielu szpitalach na to nie pozwolą, ale czasem wystarczy po prostu wyciągnąć ręce i po prostu to zrobić – udało mi się to w drugim i trzecim porodzie domowym, przy pierwszym w szpitalu lekarz był pierwszą osobą, która dotknęła moje dziecko, ale pielęgniarka wyciągnęła moje dłonie po to, bym malucha wzięła)
Nie chcę…
* by ktokolwiek mówił mi, kiedy przeć (organizm kobiety wie najlepiej, kiedy jest gotowy do urodzenia dziecka; moment, w którym szyjka macicy osiągnęła 10 cm rozwarcia niekoniecznie musi być momentem, gdy kobieta jest gotowa, by urodzić – czasami to jeszcze chwilę trwa; kobieta, która nie ma żadnych leków ani znieczulenia będzie miała naturalną potrzebę parcia i nie musi tego robić zaciskając zęby i napinając całe ciało, wręcz przeciwnie, warto wtedy trzymać otwarte usta i otwarte dłonie i poddać się ciału – to mięśnie macicy wyprą dziecko na zewnątrz – po to tam są i po to się napinają)
* głośnych rozmów i dużego ruchu w sali
* użycia kleszczy lub ekstrakcji próżniowej, chyba że jest to absolutnie koniecznie do uratowania życia dziecka; moją pierwszą preferencją jest zmiana pozycji, a jeśli konieczne jest użycie narzędzi to wolę ekstrakcję próżniową
* żadnego ciągnięcia za pępowinę lub łożysko oraz naciskania na brzuch (łożysko urodzi się samo w zdecydowanej większości przypadków, jeśli mama jest pozostawiona w spokoju i ma bezpośredni kontakt z dzieckiem po porodzie; jeśli jest problem z łożyskiem to są ku temu oznaki, na które szybko można zareagować; ciągnięcie za pępowinę może spowodować bardzo poważne problemy jak np. rozerwanie łożyska czy też krwotok jako efekt tego)
* nacięcia krocza – zdecydowanie wolę zaryzykować pęknięcie (lekarze mówią, że lepiej naciąć, bo jest to nacięcie kontrolowane – czyli znów to samo “na wszelki wypadek”, natomiast wiele bardzo doświadczonych położnych mówi, że zdrowiej i lepiej w celu gojenia jest naturalne rozerwanie; wiele źródeł mówi też, że nacięcie zwiększa ryzyko poważnego rozerwania)
* podania Pitocin (sztuczna oksytocyna) w celu urodzenia łożyska (chyba że występuje krwotok)
W PRZYPADKU CESARSKIEGO CIĘCIA
Chcę…
* by mąż był cały czas przy mnie
* dostać dziecko jak najszybciej to możliwe
* by mąż był z dzieckiem cały czas, jakbym ja nie była w stanie, bez żadnych wyjątków (BARDZO ważne jest to, by nie spuszczać malucha z oczu)
* by mój mąż informowany był o wszystkim, co personel medyczny chce zrobić dziecku i by wyraził zgodę PRZED dokonaniem danej procedury, zabiegu lub podaniem czegokolwiek (to BARDZO ważne!)
* by mój mąż podejmował wszystkie decyzje dotyczące mnie i mojego dziecka, jeśli ja nie będę w stanie
PO PORODZIE
Chcę…
* skin to skin z dzieckiem od razu po porodzie (udowodniono naukowo, że kontakt skóra do skóry mamy z dzieckiem pomaga dziecku w regulowaniu temperatury ciała, uspokaja dziecko, pomaga w regulowaniu oddechu, produkuje więcej oksytocyny, dzięki której tworzy się naturalna więź między mamą a dzieckiem, pomaga w rozpoczęciu produkcji mleka i wiele więcej)
* opóźnić zaciskanie pępowiny aż sama przestanie pulsować (to bardzo ważne – pamiętaj, że w pępowinie znajduje się ok. 1/3 krwi, która należy do Twojego dziecka, więc zbyt wczesne zaciśnięcie jej znacznie zwiększa ryzyko anemii u dziecka, jego organizm musi wtedy też pracować znacznie ciężej po to, by tworzyć krew; dodatkowo znajduje się tam też tlen, który wspiera naturalne przejście z życia w wodzie do życia na zewnątrz, gdzie dziecko musi nauczyć się oddychać w inny sposób)
* mieć dziecko cały czas przy mnie
* opóźnić wszelkie procedury jak np. mierzenie i ważenie przez minimum godzinę po porodzie (tak zwana golden hour – bardzo ważny czas dla mamy i dziecka i naprawdę nic się nie stanie, jeśli zmierzy się dziecko parę godzin po porodzie, przecież nie zmaleje ani nie urośnie w tym czasie)
* być szczegółowo informowana o wszystkim, co ma być dokonane na moim dziecku w przypadku takiej konieczności
* by wszystkie procedury dokonane były w obecności mojej lub mojego męża (tak też się stało)
* zachować moje łożysko (możesz!)
Nie chcę…
* żadnego mycia ani czyszczenia dziecka po porodzie (dziecko rodzi się z mazią, która jest jego naturalną ochroną – nie warto jej zmywać)
* obrzezania (w USA bardzo popularne jest obrzezanie chłopców; wiedziałam, że miałam dziewczynkę, ale dodałam to po to, by Ci pokazać)
* podawania mleka modyfikowanego
* podania smoczka
* zastrzyku z wit. K (pamiętaj, że zastrzyk z witaminą K to nie tylko ta witamina, ale też szkodliwe chemikalia, łącznie z aluminium; zwiększa ryzyko patologicznej żółtaczki; zadaj sobie pytanie czy naprawdę jest ona konieczna, bo skoro każde dziecko rodzi się z “niską” zawartością tej witaminy to może dzieje się to z jakiegoś powodu; po moim obszernym researchu doszłam do wniosku, że tego zastrzyku nie chcemy; kliknij tutaj, by zobaczyć ulotkę takiego zastrzyku)
* żadnych szczepionek (to jest indywidualna sprawa każdego, a jedyne, o co tu apeluję to podjęcie tej decyzji świadomie z tak dużą ilością informacji na ten temat, jak to fizycznie możliwe; kliknij tutaj po zbiór bardzo wielu badań i artykułów naukowych, które mogą Ci pomóc w podjęciu decyzji oraz tutaj po więcej źródeł na ten temat – znajdują się na dole strony)
* maści na oczy (w USA smaruje się oczy noworodków antybiotykiem “na wszelki wypadek”, by zapobiec zapaleniu spojówek – według mnie totalnie niepotrzebna sprawa)
* żadnych antybiotyków lub innych leków bez zgody mojej lub mojego męża
* by pielęgniarki sprawdzały mnie i moje dziecko więcej niż to absolutnie konieczne (odpoczynek po porodzie jest bardzo istotny)

Co dalej?
Jak już udało Ci się przeanalizować mój plan porodu to przemyśl każdy punkt po kolei. Jeśli masz wątpliwości dotyczące czegokolwiek to wiedz, że internet jest świetnym źródłem informacji i zawiera ogrom dobrych informacji, a na tej stronie znajdziesz listę książek i innych na temat ciąży i porodu, które ja bardzo polecam. Pamiętaj, że to TWÓJ PORÓD i to TY podejmujesz decyzje o tym, jak ma on wyglądać. Ty możesz podjąć decyzję dotyczącą tego gdzie będziesz rodzić i w jaki sposób. Nie istnieje coś takiego jak “nielegalny poród domowy” – nie istnieje. Pamiętaj, że są przecież przypadki kobiet, które rodzą szybko i są w domu same, bez położnej, bez nikogo innego, bo zwyczajnie nie mają czasu, by dojechać do szpitala. I żadna nich nie idzie do więzienia ;).
Mam nadzieję, że to, co tu napisałam pozwoli Ci na ułożenie swojego planu, z którym poczujesz się dobrze i bezpiecznie. Zrób swoje własne rozeznanie, czytaj, pytaj i nie bój się odmawiać lub prosić o więcej informacji.
Jeśli uważasz, że ten post jest wartościowy to koniecznie podziel się nim z innymi na grupach dla kobiet w ciąży, na Twoim Facebooku i Instagramie. Niech trafi do tych, którzy go potrzebują!
Powodzenia i zdrowia!
Aga
Post ten nie jest medyczną poradą, jest to artykuł informacyjny i nie ma na celu zastąpić porady profesjonalisty. W razie dodatkowych pytań lub wątpliwości bardzo polecam skontaktować się z doświadczoną położną lub innym specjalistą wedle uznania.

Bycie mamą nie jest łatwe! Zmęczenie, brak snu, płacze, krzyki, frustracja… A później, gdy dziecko podrasta, faza “NIE!” na wszystko, co mówimy.
Uwierz, jako mama 3 maluchów, wiem o co chodzi!
Dlatego napisałam tę książkę – by pomóc Ci rozwiązać te problemy. Poznaj moje sposoby, które działają jak magia i dają długoterminowe efekty.
